wtorek, 4 sierpnia 2015

#musthave ramoneska

Ramoneska to rzecz, z którą się nie rozstaję w cieplejsze dni, ale nie na tyle ciepłe, żeby wyjść bez wierzchniego okrycia. Wolę ubrać czarną skórę, niż bluzę czy sweterek. Biały t-shirt, czarne skinny jeans i ramoneska to dla mnie idealny outfit, który sprawdza się na każdą okazję - imprezę, do szkoły, pracy... Można z tego wyczarować dosłownie wszystko.


Można by pomyśleć, że moja skórka, bo tak lubię ją nazywać, już mi się dawno przejadła, ależ skąd. Pamiętam, jak kupiłam pierwszą "ramoneskę" to było wtedy, gdy modne były te wiosenno-jesienne kurtki ze ściągaczami na dole (btw one były ohydne XD). Tak bardzo mi się spodobała, że już wtedy się z nią nie rozstawałam, a kiedy zrobiło się za zimno na taki ubiór z przykrością powiesiłam ją w szafie, żeby już na wiosnę ją wyjąć i znowu się cieszyć jak głupi do sera.

Po dwóch latach musiałam kupić nową i wypadło na ramoneskę z diverse'a, która służy mi już ponad 2 lata.


Chociaż darzę ją niewyobrażalną miłością, chciałabym jeszcze nabyć (kiedyś, w przyszłości oczywiście) ramoneskę z serii ciężkiej skóry :D. Marzy mi się taka podobna do tej z UNIF. Z paskiem na dole i zamkami.

UNIF
Ramoneska to bardzo uniwersalna część garderoby. Już nie raz się o tym przekonałam. Bardzo słodkiej stylizacji potrafi dodać pazura, który sprawia, że od razu wyglądamy lepiej, jak dla mnie oczywiście, bo słodkie stylizacje to nie jest rzecz dla mnie :)

Xoxo, Zuza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz