środa, 16 września 2015

#travel Chorwacja - Park Narodowy Jezior Plitwickich

Głównymi atrakcjami naszego wyjazdu był rafting na rzece Cetinie (o tym w następnym poście!) i wizyta w Parku Narodowym Jezior Plitwickich. Kto nie słyszał o kolorowych jeziorach w Chorwacji? Wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO Park Narodowy cieszy się ciągłym napływem turystów, a kolejka po bilety potrafi być kilometrowa.

Cena jednego biletu na jeden dzień dla osoby dorosłej to 180 kn, a dla dziecka (7-18 lat) 80 kn. Z drugiej strony biletu jest mapa, z której cały czas korzystaliśmy, żeby upewnić się do jakiego punktu mamy iść. Nie ma szans na zgubienie się, ścieżki na każdym rozwidleniu są oznakowane. W cenie biletu jest przejazd kolejką i przepłynięcie statkiem.


Po wejściu do parku i przed wejściem na statek dostajemy pięczątkę
Na pierwszą wizytę polecam trasę 6 godzinną. Wejście wejściem 2, przejazd kolejką do z ST2 do ST3 zejście na dół do statku, przepłynięcie jeziora Kozjak do P3 i przejście do Dużego Wodospadu (Veliki Slap), potem z powrotem do ST2 (można z ST1 przejechać kolejką do ST2).




Trasa jest idealna na oglądanie pięknych widoków (i rybek w jeziorach!) na spokojnie, to znaczy cały czas schodzi się na dół, więc nie ma szans, że się mocno zmęczymy. Dopiero podejście do ST1 od Wielkiego Wodospadu jest pod górkę, ale i tak jest bardzo łagodnie, chociaż wygląda strasznie.

Na początku idzie się po dosyć wąskim moście zrobionym z desek, które są już nieco wyślizgane, trzeba uważać, żeby się nie potknąć i nie wlecieć do wody. Potem ten most przeplata się z normalną ścieżką leśną. Polecam założyć wygodne, pełne buty, ale w japonkach i na obcasach też się da przejść :D.










Park Narodowy Jezior Plitwickich to nie tylko jeziora, są tam też piękne wodospady, które były wybawieniem w upalny dzień. Niektórzy stali i stali, czując na swoim ciele kropelki wody, właśnie od wodospadów.








Trochę dżungla?
Po przepłynięciu jeziora Kozjak, w punkcie P3 zatrzymaliśmy się na obiad. Dla mnie właśnie wtedy zaczęła się najlepsza część.



Podobało mi to, że czasami przechodziliśmy nad takim małym wodospadem, może nawet nie powinnam nazywać tego wodospadem. Było to po prostu jezioro na niższym poziomie i przelewająca się woda z góry. W tej niższej części parku, czyli po P3 więcej było widać. Po prostu. Tamta część nie jest tak zarośnięta, jak ta część u góry. Można nawet zajść do jaskini, która podobno nie ma sufitu, a schody ciągną się do góry, do góry. Niestety nie mogłam tego sprawdzić, bo spieszno nam było do Wielkiego Wodospadu, który tak naprawdę jest przeogromny.










Jak najbardziej polecam wizytę na Jeziorach Plitwickich i właśnie tą trasę. Jakbym miała drugi raz odwiedzić ten Park, poszłabym tylko do Wielkiego Wodospadu. Górne jeziora nie wywarły na mnie takiego wrażenia, jak te dolne.

Wielki Wodospad





Jeszcze taka informacja - do Parku Narodowego jechaliśmy z Arbaniji, wjechaliśmy na autostradę - piękna pogoda 28 stopni, wjechaliśmy do 6 km tunelu, wyjechaliśmy i.... na dworze 16 stopni i mgła. I tak było do granic Parku Narodowego, potem znowu upał :D

Przed wjechaniem do tunelu

Po wyjechaniu z tunelu
Xoxo Zuza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz